sobota, 26 grudnia 2015

4 months later.

Korzystając z okazji, że jestem w Polsce (tak!) postanowiłam coś napisać.
Czas w Stanach płynie niemiłosiernie szybko. Dopiero co liczyłam dni do wyjazdu, a  minęło już 4 miesiące. 4 przepiękne miesiące. Poznałam mnóstwo  wspaniałych ludzi, zobaczyłam kilka cudownych miejsc, poznałam siebie, mimo że dalej nie wiem czego chcę, wróciłam do Polski - na chwilę, na święta. Bilety kupiłam jakoś 3 tygodnie po przylocie i uważam, że była to jedna z najlepszych decyzji. W Polsce jestem od tygodnia i jest... dziwnie. Tęsknie za Bostonem, za możliwościami jakie dają mi Stany.

Nie mam na co narzekać, trafiłam na wspaniałych ludzi we wspaniałym miejscu.
Przez te 4 miesiące byłam  trzy razy w Jorku Nowym, w Waszyngtonie, w Montrealu w Kanadzie, pojeździłam trochę po Massachuessets. Plany są wielkie i z wielkim rozmachem zaczynam je realizować od stycznia.

Jak na razie wszystko idzie lepiej niż sobie to wyobrażałam. Zostały mi do wyrobienia 3 kredyty w szkole, 8 miesięcy przede mną (a może i więcej?) , więcej podróży. Zdecydowanie więcej!

Jeśli chodzi o język- poprawa jest ogromna! Od początku nie miałam problemów z mówieniem, natomiast teraz mówię zdecydowanie szybciej, łatwiej i nie muszę być już tak bardzo skoncentrowana na tym co ktoś do mnie mówi.

Najtrudniejszy dzień? Zdecydowanie dzień przylotu- poniedziałek. Kto by pomyślał, że wieczorem siedząc pod Walmartem z przepięknym widokiem na panoramę Nowego Jorku, będę chciała wrócić do domu. Byłam przekonana, że do maksymalnie świąt będę z powrotem w domu. Poniedziałek minął a razem z nim homesick. Od tamtej pory nie miałam ani jednego dnia w którym chciałam wrócić. Wiadomo, tęsknię- ale wiem, ze  wytrzymam do końca. Rozmowy na Skypie pomagają bardzo.

Montreal, Canada. December 2015




Boston, MA. November 2015



Cape Cod, MA.  November 2015



Washington, DC. October 2015




New York, NY. October 2015 








Najlepsza decyzja w życiu.  

czwartek, 27 sierpnia 2015

3 dni !!

Zostały 3 dni, wszystkie sprawy mam już załatwione, prezenty kupione i nawet jestem juuz praktycznie spakowana!
Moja walizka GŁÓWNA waży w tej chwili 9,5 kg zostało mi tylko dopakować kilka drobiazgów i prezenty. Więc w 23 kg na pewno się zmieszczę.

Korzystając z okazji chciałam pokazać Wam kilka ujęć mojego pre-departure project, z którego jestem naprawdę dumna.

Tym wpisem, kończę również przygodę z blogiem, który miał być tylko pomocą dla przyszłych au pair aby mogły/li zobaczyć jak to wszystko wygląda od tej strony papierkowej, krok po kroku.

Życzcie mi powodzenia. :)















wtorek, 18 sierpnia 2015

Visa? No problem.

Spotkanie wizowe odbyło się w poniedziałek 17.08. w konsulacie w Warszawie. Umówiona byłam na godzinę 8.00.
Do Warszawy udałam się już w niedzielę. Z Wrocławia wylot miałam już o 6:55 żeby o 7:45 wylądować na Modlinie.





Pod ambasadę dotarłam kilka minut po 8. Przed budynkiem już stała kilkuosobowa kolejka. Na szczęście wszystko sprawnie szło. Zabrali ode mnie telefon prześwietlili  torbę i puścili dalej.
Następne okienko w którym sprawdzali DS i Confirmation oraz dostałam numerek:
Następnie pobieranie odcisków i czekanie w kolejce do rozmowy. Ja miałam numer 41 a na monitorach było dopiero 20 ale na szczęście sprawnie to szło i czekałam nie całą godzinę. 
Podeszłam do okienka, powitała mnie przemiła Pani Konsul.Zobaczyła że będę Au Pair i przeszła do rozmowy po angielsku. 
Standardowe pytania: gdzie będę (okazało się że Pani Konsul jest z miasta do którego jadę, powiedziała, że jest naprawdę super i na pewno mi się spodoba), jakie mam doświadczenie z dziećmi, czy rozmawiam teraz z rodziną, czym się zajmuję aktualnie oraz co zamierzam robić po powrocie. Nie chciała żadnych dokumentów oprócz confirmation i DS. Zapytała również czy zapoznałam się ze swoimi prawami. Na koniec powiedziała "You'r visa is approved enjoy your stay in US."
Przede mną ostatnie 4 dni pracy. Do wyjazdu zostało 13 dni a ja nawet nie mam prezentów, super.

sobota, 1 sierpnia 2015

30 DNI!

Czas biegnie jak szalony ! Dopiero było 56 dni a zostało już tylko 30!

Postanowiłam zrobić podsumowanie na temat agencji Au Pair Care:  krótko zwięźle i na temat.

Plusy: 
* cena
* kontakt z konsultantką
* czas otwarcia roomu (jeden dzień) od dostarczenia wszystkich dokumentów
* wszystkie papiery składamy przed otwarciem roomu - dla mnie to plus, po znalezieniu rodziny
    mogę spokojnie zająć się pakowaniem,wizą itp a nie muszę latać po lekarzach i urzędach
* interview we wszystkich dużych miastach
* odpowiadają na wszystkie maile i pytania (wierzcie mi, miałam ich całą masę!)
* 3 rodziny na profilu jednocześnie

Minusy :
* proces matchowania. Wiem, że nie u każdego tak jest, ale u mnie oczekiwanie na każdą rodzinę trwało ponad miesiąc . Wiem, być może nie miałam szczęścia i w innych agencjach było by tak samo - możliwe. Chodzi o to, że agencja nie może nic z tym zrobić, chociaż moja aplikacja wydawała się idealna dla agencji (ponad 2600 godzin z dziećmi w przedziale wiekowym 0-9, kolorowe zdjęcia, przebywałam już dłuższy okres czasu po za domem itp.) oni  i tak rozkładali ręce. Pisałam maile a jedyne co mi zaproponowali to dosłanie nowych referencji oraz kilku zdjęć. Jedyne co mogli zrobić to co tydzień zmieniać mi zdjęcie profilowe. Byli bezradni. Dla mnie to jest największy minus tej agencji. Nikt nie ma wpływu na to czy rodziny będą czy nie, nie mogą nawet nikomu podesłać mojego profilu. A jak wiadomo takie czekanie na rodziny zniechęca.

Jeśli drugi raz miała bym wybierać na pewno wybrałabym tą samą agencję - do tego momentu. Tzn. Zobaczymy jak sprawy rozwiną się po moim przyjeździe, po jakimś czasie również zrobię post o tym czy coś się zmieniło i jeśli tak to czy na lepsze czy na gorsze.

Dość tych żali, koniec końców rodzinę znalazłam i mam nadzieję że okaże się ona naprawdę PM.
Także jeśli ktoś czeka naprawdę długo na rodzinę to nie martwcie się - NA PEWNO ZNAJDZIECIE.


Co do papierów wizowych. Sprawiły mi "trochę" trudności.
Spotkanie mam umówione na 17 sierpnia w ambasadzie w Warszawie. I zostaną dwa tygodnie do wylotu ;o !








czwartek, 16 lipca 2015

TICKETS

Czekam na papiery wizowe, które zostały już wysłane z USA i są w drodze do mnie. Powinny być już jutro ewentualnie w poniedziałek :)

Tak sobie szperałam ostatnio na moim roomie i przypadkiem natrafiłam na BILET ;o . Kompletne zaskoczenie bo było to jakoś dwa dni po zmatch'owaniu się z rodziną. Zdziwiłam się tym bardziej że nie mam jeszcze wizy a bilet już zakupiony.

Wylot o godzinie 6:30 z Warszawy.

Gdyby ktoś leciał 31 sierpnia Warszawa- Bruksela- Nowy Jork, to bardzo proszę o wiadomość :)

Jakby ktoś jeszcze miał jakieś ważne informacje co do lotu, co do linii lotniczych (Brussels Airlines) to byłabym wdzięczna.

Btw. dostałam od hostki maila, w którym pokazała mi pierwszy uśmiech maleństwa... cudo!


czwartek, 9 lipca 2015

Next step

Kiedy mamy już PM, przychodzi pora na kolejną papierkową robotę.
Oficjalne potwierdzenie zmatchowania, podpisanie childcare agreement, wirtualne szkolenie, i oczekiwanie na papiery wizowe.

Jeśli naprawdę długo czekacie na rodzinę, to nie martwcie się w pewnym momencie znajdziecie i wierzcie mi - będzie to najbardziej niespodziewany moment.
Ja na swój PM czekałam od lutego. 4 długie miesiące. Tylko 5 rodzin się do mnie zgłosiło i to właśnie ta piąta okazała się tą właściwą. ( prawdę mówiąc -  czy będzie to ta właściwa przekonam się dopiero na miejscu).
Patrząc na to z perspektywy czasu : po pierwsze- w lutym praktycznie nie ma rodzin szukających na wrzesień. (naprawdę tylko pojedyncze przypadki się zdarzają). Po drugie- w marcu, kwietniu a nawet maju również nie bardzo można trafić  na taką rodzinę.
Moja rodzina zaczęła  szukać au pair na początek września dwa tygodnie temu, także spokojnie jeśli nie macie jeszcze zainteresowanych. Powinni pojawić się ok.2 miesiące przed planowaną datą wylotu. (i to tyle informacji, które chcę przekazać o NICH).
Powodzenia dla Was i dla mnie :)
Do usłyszenia jak otrzymam wizę. Trzymajcie kciuki.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Match #4

Kolejny miesiąc oczekiwania  i kolejna rodzinka na roomie.

Miejsce : Oakdale,  New York

Rodzice : prawnicy
Dzieci : 6 boy, 4 girl , newborn baby

Wymieniliśmy dwa maile.Napisałam do nich pierwsza, hostka odpisała mi obszernym mailem znów ja do niej napisałam i już cisza. Zrzuciło ich z profilu automatycznie po 72h.

Rodzina z matcha #3 była na mnie zdecydowana , już chcieli się matchować ale ja im odmówiłam..

środa, 20 maja 2015

Pre-matche

Match no. 2

Ciężko w to uwierzyć ale po ponad dwóch miesiącach od pierwszej rodziny weszła na mój profil rodzina numer 2. 

Miasto : Berkeley Heights, New Jersey


2 dzieci, chłopcy. Jeden 2 1miesięcy, drugi w drodze hah 

List baaaardzo krótki, w porównaniu do poprzedniej rodziny to ubogo, oj ubogo. Dosłownie po 4 linijki w opisie rodziny i moich obowiązków. Zdjęć brak, informacji o tym gdzie pracują  również. 
Napisali tylko standardowe " jesteśmy radośni i bardzo zajęci" . 
Jesteśmy w trakcie umawiania się na rozmowę.  
Jak na razie  jedyny plus to to, że mają 25 mil do Nowego Jorku.

Jestem już po dwóch rozmowach z nimi ;) .
Kurcze świetna rodzina! Jednak  powiedzenie  "nie oceniaj książki po okładce" jest w 100 % trafne.
Pierwsza rozmowa wyszła naprawdę spontanicznie. Dostałam od hostki maila z zapytaniem czy jestem zainteresowana rozmową i jeśli tak to żebym powiedziała kiedy mi pasuje. Więc napisałam, że może jutro o tej i o tej. Jednak po chwili napisałam jeszcze jednego maila, że jeśli ma czas dzisiaj to może to być również dzisiaj. Akurat była na komputerze i napisała, że może rozmawiać teraz.
Może to  i lepiej ;) Nie zdążyłam się bardzo zestresować hihi.
Rozmowa trwała ponad 40 minut. Od samego początku dużo mówiła, głównie o dziecku, ale też trochę o miejscowości, rodzinie itp.
Na koniec  umówiłyśmy się na drugą rozmowę, tak żeby był mały i ojciec.
Maluch jest przesłodki, machał,  wysyłał buziaki i nawet się do mnie uśmiechnął  :D.
Z ojcem wydaje mi się, że złapałam dobry kontakt, też dużo  opowiadał, dużo pytał itp.
Ale... niestety nie dopasowaliśmy się terminem. Oni potrzebują kogoś na lipiec zanim urodzi się drugie dziecko, tak żebym zdążyła się zaaklimatyzować, chcą pokazać mi okolicę itp a jeśli przyjechała bym we wrześniu to nie było by na to czasu bo mały byłby już na świecie. Powiedziała, że pomyśli jeszcze o tym i da mi znać.
Z takich ogólnych informacji to  : najważniejsze jest dla nich gotowanie, starają się jeść zdrowo. Potrzebują kogoś z dużym doświadczeniem w prowadzeniu auta bo trzeba małego wozić do szkoły 2 razy w tygodniu. Praca tylko w tygodniu, weekendy wolne. Hostka do 6 miesiąca dziecka będzie w domu.  Udostępniają mi samochód całkowicie dla mnie, mogę nim jeździć gdzie chcę (oprócz jazdy po Nowym Jorku,  "bo to troche trudne", ale mogę np. pojchać na stację samochodem zostawić go tam i pojechać do NYC pociągiem). Curfew nie mam, ale  powiedziała, że wzajemnie ustalimy takie ogólne zasady np. żebym za późno nie wracała  w przeddzień opieki nad dziećmi.
I chyba w sumie tyle  ;).




Match no. 3

Minęły 4 dni a na moim roomie pojawiła  się trzecia rodzinka, szok. 
Miejsce: Yardley, Pennsylvania



Rodzina z dwójką dzieci, chłopcy 5lat a drugi 10 miesięcy. Wiek super ;)
Rodzina to najprawdopodobniej polacy. Mają tez psa. 
List dosyć długi,  wszystko to co powinno być w nim zawarte, jest. 
I jakoś specjalnie mi się nie podobają. 
Minusy to : miejsce, i to że są polakami. 
Na razie jeszcze nic nie napisali do mnie. Jeśli się odezwą to porozmawiam z nimi, ale sama pisać nie będę. 

PS. Dalej nie wiem co z rodziną nr. 2 . Siedzą dalej na moim roomie, ale nic nie napisali co zadecydowali.

Dzisiaj w nocy rozmawiałam z rodziną nr. 3 .
Krótka rozmowa, podstawowe informacje, nie chciała mnie za długo męczyć bo późno już było.
Na dłuższą rozmowę umówiliśmy się na weekend.
Hostka jest miłą kobietą, rzeczywiście obydwoje są Polakami, starszy chłopiec mówi po polsku i chcą aby do dzieci zwracać się właśnie w tym języku.
Do moich obowiązków należy odprowadzanie starszego na autobus który podjeżdża pod dom, bo od września idzie do szkoły, a w tym czasie zajmowanie się młodszym.
Z początku rozmawiałyśmy po angielsku, bo powiedziała, że chce zobaczyć na jakim poziomie jest mój angielski. Później kiedy poszła pokazać mi dzieci zaczęłyśmy rozmawiać po polsku.
Powiedziała, że mój angielski jest bardzo dobry i dłużej pogadamy na weekend.
Kompletnie "nie czuję" tej rodziny.

niedziela, 12 kwietnia 2015

/

Tak  mnie naszło żeby założyć ask'a ;)
http://ask.fm/hasuasa
Więc gdyby ktoś miał jakieś pytania dotyczące au pair- to śmiało . Myślę, że na większość z nich będę w stanie odpowiedzieć ;)

A tak po za tym to u mnie cisza, okropna cisza.

wtorek, 10 marca 2015

First match!

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

Optymistycznym akcentem, ogłaszam wszem  i wobec, że udało się, mam pierwszy match!
Trwało to prawie 3 tygodnie, ale jest !

MATCH #1
Miejsce: Houston, Texas.
2 dzieci. Tzn jedno 17 miesięczne - chłopiec, do którego trzeba mówić po polsku, drugie w drodze- urodzi się w listopadzie. 
Matka- polka. Ojciec -amerykanin. 
Praca 7-10 godzin dziennie, i w weekendy czasem rano, czasem wieczorem, bo rodzice chcą pójść na randkę, ponieważ ojciec baaaaardzo dużo pracuje. 
Na wstępie mówię 3x NIE. 
Po pierwsze : wiek dzieci, zdecydowanie za małe.
Po drugie : godziny pracy
Po trzecie : nie wiem... ale nie chcę. 
Myślę nad umówieniem się na skypie, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda, ale i tak im podziękuję. Na razie czekam czy sami się do mnie odezwą. 


niedziela, 1 marca 2015

love, Rosie

"Całe to przeżycie uświadomiło  mi jedno: że jestem gotowa na zmianę w moim życiu. Czuję, że będę potrafiła podjąć nowe wyzwanie i bez specjalnego wysiłku zbliżyć się nieco do osiągnięcia wyznaczonego celu. Kto by pomyślał, że moje marzenia nie były tak do końca poza zasięgiem? To zabawne - jako dzieci wierzymy, że możemy zostać,  kim chcemy, znaleźć się tam, gdzie zapragniemy, bez ograniczeń. Oczekujemy czegoś niezwykłego, wierzymy w magię. Potem dorastamy i mijają lata niewinności. W nasze życie wkrada się rzeczywistość i nagle zdajemy sobie sprawę, że nie możemy zostać tym, kim chcemy, i musimy się zadowolić czymś pośledniejszym.    Dlaczego ludzie przestają w siebie wierzyć? Dlaczego pozwalają, aby ich życiem rządziły fakty, liczby- wszystko tylko nie marzenia?  Teraz znów się zmieniłam. Nie ma rzeczy niemożliwych, Alex. Spełnienie marzeń było cały czas na wyciągnięcie ręki. Po prostu nie sięgałam wystarczająco daleko.   Nie ma rzeczy nie możliwych. Całkiem niezły manifest, zważywszy na to, iż wyszedł spod pióra (a raczej spod klawiatury!) cyniczki. "


Love, Rosie
Cecelia Ahern

czwartek, 19 lutego 2015

Jak to wygląda czasowo?

Jako, że mój room otwarty jest od dzisiaj rozpiszę jak to wszystko wyglądało czasowo od wysłania ankiety zgłoszeniowej, aż  do otwarcia roomu.
Zdaję sobie sprawę, że mogłam zrobić to szybciej, niestety rzeczy takie jak referencje czy formularz medyczny, nie zależą w 100% odemnie. Gdyby jednak to całkowicie zależało odemnie zmieściła bym się w 2 tygodniach na spokojnie.

29.01 - wypełnienie formularza zgłoszeniowego, wypełnienie ankiety zgłoszeniowej
30.01- podpisanie umowy z GAWO,dostęp do au pair roomu, wypełnianie roomu
2.02- drukowanie wszystkich dokumentów, 1.referencja, podpisanie umowy z APC
5.02- wizyta u lekarza
tutaj w międzyczasie od 5.02-12.02 - była jeszcze druga referencja, referencja charakteru, odesłanie wszystkich dokumentów pocztą zwykłą, dosłanie skanów paszportu, prawa jazdy, dowodu, zaświadczenia o niekaralności, międzynarodowego prawa jazdy, świadectwa szkoły itp.
12.02- interview 
17.02 -  przesłanie zdjęć z dziećmi itp.
18.02- sprawdzenie zdjęć przez panią z Gawo, potwierdzenie referencji, wysłanie aplikacji do APC,  wypełnienie testu osobowości
19.02 - potwierdzenie akceptacji profilu przez APC i oficjalnie otwarty room ;) 

Patrząc na to, wydaje się to dużo czasu..  jednak ja musiałam czekać na kilka rzeczy, na referencje, na interview, na zrobienie zdjęć z dziećmi zeszło mi 2 tygodnie (co nie było zależne odemnie). 

Pozostało czekać na pierwsze matche! Nie spodziewam się fajerwerków ponieważ wyjazd mam zaplanowany na wrzesień a takich rodzin chyba jeszcze za bardzo nie ma  .
 Wish me luck :) 

środa, 18 lutego 2015

INTERVIEW

Cała papierkowa robota za mną (jeśli APC zaakceptuje mój profil..  ). Wszystko już dostarczone, wypełnione, odesłane.
12 lutego odbył się mój interview.. którego nie wspominam dobrze-wręcz okropnie.
Na nic zdały się zapewnienia innych,że jest to miła rozmowa.. bynajmniej moja taka nie była.
Spotkanie odbyło się we Wrocławiu, do którego musiałam dojechać ok  200 km. O  godzinie 18 pojawiłam się w Starbucksie na placu Grunwaldzkim, lekko zestresowana... ale gdy zobaczyłam Panią od interview wiedziałam, że łatwo nie będzie..
Przedstawiła się po polsku i od razu przechodzimy do "I have some questions for u" mhmmm.
Mówiła bardzo szybko, bardzo cicho (jeszcze do tego grała muzyka) i z akcentem. Całą rozmowę przesiedziałam z uchem jak najbliżej niej.
Pytania, w sumie nic nowego :
*dlaczego chcę być  au pair
*czy byłam w stanach
*czy byłam gdzieś daleko od domu i jak długo
* co zrobię jeśli dziecko będzie się huśtało na huśtawce i bardzo mocno się zrani
*co  zrobię jak dzieci będą się kłóciły o zabawkę
*co zrobię jak dziecko nie będzie chciało zapiąć pasów
* jak wygląda moja idealna rodzina
*co zrobię  jeśli pojawi się między mną i rodziną bardzo duży problem, którego nie będziemy w stanie rozwiązać
*czy mogę mieszkać u samotnej matki/ojca
*czy mogę mieszkać u rodzinny innego wyznania
*czy mogę mieszkać z osobami tej samej płci
* czy pracowałam gdzieś kiedyś na pełen etat
* co zrobię jak mnie złapie homesick
*czy mogą mnie spotkać innego typu rzeczy, jakie?
*jak wyobrażam sobie życie Amerykanów
* Jakich zasad w domu hostów musi przestrzegać au pair
*co myśli moja rodzina o wyjeździe
* jak wyobrażam sobie typowy plan dnia au pair
* co będę robiła jak dzieci będą w szkole od 9 do15
* opisz swoje doświadczenie z dziećmi
* dlaczego to mnie powinna wybrać rodzina
Byłabym zapomniała! Na pytaniach się nie skończyło, dostałam tekst do czytania na głos, przy którym nie miałam się skupić głownie na czytaniu  ale na rozumieniu. Wszystko ok, gdyby nie fakt, że dostałam tekst o polityce, w którym połowy słów nigdy na oczy nie widziałam... Także porozmawiałyśmy sobie trochę o Putinie o Mr. Vavilov itd... Na szczęście pytania do tekstu nie były trudne. ( kto jest głównym bohaterem, gdzie to się dzieje, kim jest główny bohater, jaki jest główny temat tekstu).

Więcej pytań nie pamiętam . Na koniec Pani dodała mi tylko ze "nic nie może mi powiedzieć, bo by to było niezgodne z prawem".
Cieszę się, że mam to już za sobą. Aktualnie czekam na podjęcie decyzji przez APC i otwarcie roomu.